Hej fani Violetty! Na sam początek mam dla was powiadomienia:
- nowe odcinki Violetty będą emitowane od 15 kwietnia,
- powstanie drugi sezon Violetty gdzie wystąpi Bridgit Mendler ( Teddy w Powodzenia Charlie).
Informacje są "niezbyt świeże", bo na wielu blogach już się pojawiły, ale co tam *.* Ja to się cieszę, że emitują od nowa, bo nie oglądałam Violetty na początku, ale od trzech tygodni ślepie w pudło codziennie ;P Wiem, że zorganizowano zemstę na Disney za emitowanie ich, ale ja się nie przyłączam. Dziś przychodzę do was z nowym opowiadaniem oczami, uwaga... Francesci.
Właśnie byliśmy w drodze na lotnisko. Jechaliśmy czerwony autem Tomasa. Byliśmy blisko lotniska aż tu nagle przed nami wyjechała karetka na sygnale. "To musi być pilne!"-pomyślałam. Tomas ostro zakręcił, a ja upadłam na niego, okazało się, że wylądowaliśmy w rowie. Camilla z pośpiechem wyciągnęła telefon i wybrała numer pomocy drogowej. Po kilku minutach byli na miejscu i wyciągnęli auto Tomasa. Tak bardzo się bałam , że przytuliłam się do Tomasa. Przypomniało mi się teraz jak zmarła moja ciocia, te same okoliczności, pamiętam jak byłam z nią zżyta, pamiętam jej pogrzeb. Uroniłam łzę, zaczęłam płakać i nie potrafiłam przestać. Tomas mocniej mnie przytulił, jako jedyny wiedział dlaczego płaczę, przecież tom on był tam ze mną, był i mnie wspierał tak jak teraz. Cam i Maxi podbiegli do mnie, chcieli mi pomóc, ale ja słyszałam tylko głosy, takie których nie chciałam słyszeć.
- Zostaw mnie! Ja kocham Tomasa ! - krzyknęłam pełna strachu.
- Boże jakie wyznanie! - z bagażnika wyszedł Braco.
I dopiero wtedy uspokoiłam się, dotarło do mnie co powiedziałam. Bez słowo wyswobodziłam się z uścisku Tomasa i wsiadłam do auta dając znak ręką byśmy jechali. Braco i Maxi zaczęli się śmiać, ale przestali kiedy dostali jakąś butelką w brzuch. Cam z otwartą buzia wsiadł do auta, a Tomas... na niego się nie patrzyłam, nie mogłam. Na szczęście dalsza droga była lepsza, w kilka minut dotarliśmy na lotnisko. Odrazu skierowałam się do toalety, samolot z Madrytu miał być dopiero za 30 minut. Już trzymałam klamkę i miałam wejść kiedy ktoś chwycił mnie za nadgarstek. Odwróciłam się pospiesznie ze zdenerwowaną miną. Już chciałam coś powiedzieć, coś typu "Czego?!", ale nie miała chwili na to. Okazało się, że to Tomas.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś ? - zaczął szybko.
-Bo... - nie wiedziałam co powiedzieć. Byłam załamana, jak mogłam to krzyknął, i to przy wszystkich?
- Mogłaś powiedzieć ! - krzyknął na mnie.
- Nie powiedziałam tylko dlatego, że ... - spuściłam wzrok- że wiem, że podoba ci się Violetta.- spuściłam głowę.
Już miałam zapłakać, kiedy Tomas podniósł mój podbródek i popatrzył mi się w oczy.
- Violetta to przeszłość, teraz liczysz się ty.
I wtedy...wtedy nastąpiło to na co czekałam prawie pięć lat. Tomas pocałował mnie, złożył na moich ustach pocałunek. "Ja." - pomyślałam - "Też cię kocham Tomas". Oderwałam się od niego i mocno go przytuliłam. Nie wiedziałam, że kocham go tak bardzo, tak bardzo, tak jak ja. Po dwudziestu minutach na lotnisko przyleciał samolot, wysiedli z niego Violetta z Angie oraz panem Castillo. Szybko pobiegłam przytulić przyjaciółkę. Braco zaczął gadać coś w "swoim języku", a Cam właśnie wyszła ze sklepu z pamiątkami w ręku trzymając koszulkę z napisem: "Kocham Rio Grande." Kiedy tylko zauważyła Violę podbiegła do niej. Ja oddaliłam się do Tomasa, który stał jak wryty, chwyciłam go za rękę. Maxi zaś, który do tej pory wcinał lody, skierował się do taty Violi i przywitał się z nim. Potem przyszedł czas na Angie i Violettę. Uściskom nie było końca, kiedy zaś Viola uwolniła się od wszystkich zauważyła Tomasa, który trzyma mnie za rękę. I o dziwo nie posmutniała, była wesoła. Podbiegła do nas i przytuliła:
- Gratuluję Wam ! - powiedział śmiejąc się - Ach, ale się cieszę - i tu zaczęła tańczyć.
Nie trwało to długo, bo telefon Violi zadzwonił. Na dzwonku miała "Voy Por Ti" autorstwa Leona. Odebrała telefon, a na jej twarzy pojawił się smutek. Kiedy się rozłączyła podbiegłam do niej:
- Co się stało ? - spytałam obejmując ją przyjacielsko.
- Leon ... - powiedziała przez łzy - ... on miał wypadek. Dlatego go nie ma. Jakieś pół godziny temu jechała karetka. Ma teraz operację - zakończyła wybiegając do toalety. Angie wybiegła za nią, a tata Violi ztał z otwrtą buzią. Było mi szkoda Violi, wiedziałam co przeszła. A Leon ... on się zminił, był miły i dużo mniej chamski. I teraz niby miał umrzeć ? Tak nie mogło być !
I jak ? Może być? Pisałam chyba 1, 5 h. Starałam się ... naprawdę. Liczę na was. Nie wiem kiedy następna część. Będzie pewnie za 6 komentarzy. Bardzo wam dziękuję za wszystko. A teraz już pomału kończę licząc oczywiści na wasze komentarze <3 Historia ta wzięta jest prosto z mojego serca, akurat przeżywam niezbyt fajne chwile w życiu, więc historie mogą być niezbyt wesołe. Ale romantyczne będą na 100 % (bo jestem na maxa zakochana <3). Jak już pisałam liczę na wasze komentarze oraz opinie. Historia długa, więc zapraszam do komentowania.
Violetta ♥