Obserwatorzy

środa, 3 kwietnia 2013

Rozdział III


Hejka :** Widzę , że spodobał wam się mój poprzedni rozdział po tej tygodniowej przerwie. Ale nie przedłużam tylko przechodzę do rozdziału tym razem oczami większości bohaterów!!!
    Violetta
 To co powiedział Tomas zszokowało mnie 
- Zabić Leona ? - to jedyne słowa jakie potrafiłam wypowiedzieć. 
- On jest do tego zdolny - powiedziała Fran wstając z łóżka i mówiąc coś Tomasowi na ucho. Jedyne co usłyszałam to "od tego zależy życie obojga". 
    Camilla 
Fran i Tomas nigdy nie byli tacy. Zawsze szeroko się uśmiechali i "cytowali" - przynajmniej Fran. Teraz szeptali sobie coś, coś ważnego. Leon jak widać miał dość i chciał wyproaić ich z sali, ale nagle zemdlał. Powodem tego był na pewno tańczący Braco, który urwał kabel od kroplówki i jeszcze tak jakiś, nie wiem, nigdy nie byłam pacjentką. Pewnie zaliczał się też stres i bojaźń przed śmiercią. 
- Zawołajcie lekarza, pielęgniarkę, kogokolwiek - krzyczała zrozpaczona Violetta. 
    Ku mojemu zdziwieniu wybiegł Maxi. Pomyślałam, że pewnie o czymś zapomniał lub chciał  wypić "Frugo:, albo nawet po raz dziesiąty dziś wszamać paczkę żelków "Haribo", ale nie. Po kilku sekundach do pokoju wbiegły dwie pielęgniarki i lekarz. Jedna z nich mówiła: " Będzie z niego dobry lekarz, albo przynajmniej pomocnik"
- "... i mąż" - dodałam szeptem, tak, że nikt nie usłyszał. Sekundę później reanimowano Leon'a, a potem w drzwiach pojawił się Maxi. 
- Gdzieś ty tyle był ? - wykrzyknął Braco.
- W toalecie. To już nie można ? - bronił się Maxi. 
Nie zwracając uwagi na innych podeszłam do niego  i go przytuliłam. 
- Jesteś bohaterem Maxi. Kocham cię za to! - powiedziałam z uśmiechem i pocałowałam go w policzek. Po czym jeszcze raz przytuliłam.
     Maxi 
" Ja bohaterem, ja ?" - myślałem. Przcież tylko czyniłem swoją powinność. Ale nie o tym teraz myślałam, tylko o... Camilli. "Ona mnie kocha"- pomyślałem. Nie zwróciłem uwagi, ale nadal byłem w jej uścisku. 
- Cami, chodź. Muszę z tobą pogadać - powiedziałem i wziąłem ją za rękę. Wiedziałem, ze się wtedy uśmiechnęła. "Przecież mnie kocha" - pomyślałem. Właśnie stanęliśmy kiedy na zewnątrz zauważyłem wyprzedaż czapek. Musiałem sobie kupić. 
- To co chciałeś ? - wydukała uśmiechnięta Camilla.
- Chcę z tobą porozmawiać, ale najpierw... mogę iść sobie kupić czapkę ? - zapytałem ze sztucznym uśmiechem. 
- Jasne ! Masz tu jescze to - powiedział i dala mi kilka monet - kup sobie jakąś fajną. Niech ci o mnie przypomina. To ja lecę się czegoś napić i coś przemyśleć - powiedziała odchodząc i do mnie machając. 
        Naty 
     Właśnie podjeżdżaliśmy pod szpital wraz z tatą by odwiedzić chorą babcię, kiedy zauważyłam wychodzącego pana Castillo. Ostatnio - od kiedy- nie koleguję się z Ludmiłą, a więcej czasu spędzam z Violettą, Camillą, Leonem, Fran, Tomasem i... Maxim jest mi dużo lepiej. Zmieniłam się i czuję, że nie muszę być taką "sprzątaczka" Ludmiły. A co do niej- została zawieszona na miesiąc, więc mam na razie spokój. Tata szybko zaparkował, w końcu to była jego mama, wysiadł pośpiesznie zapominając o własnej córce, ale on tak miał. Ja już wolniej wysiadłam z naszego czarno-srebrnego Volvo V40 i skierowałam się do drzwi. Już miałam wejść kiedy potknęłam się o wystającą gałąź i upadłam na schody tym samym skręcając kostkę. Kiedy zauważył mnie wychodzący ze szpitala Maxi szybko do mnie podbiegł. Chciał mi pomóc wstać, podniósł mnie i znaleźliśmy się chyba trzy cale od siebie. Nasze twarze były tak blisko siebie. I nie kryję odkąd nie gadam z Ludmiłą bardzo spodobał mi się Maxi, tak - zakochałam się w nim! Już chciałam go pocałować, ale się opanowałam . 
- Maxi - powiedziałam z uśmiechem na twarzy . 
- Nata, Nata. Nic Ci nie jest ? Wszystko dobrze ? Jak się czujesz ? - zasypywał mnie pytaniami. 
- Jak widać leżałam na ziemi, więc coś mi jest. Dobrze jest, bo ... nieważne. Czuję się nawet ok, chyba, tak- chyba. I dziękuję ... - powiedziałam i przytuliłam się do niego. 
        Maxi 
Tak trzymałem Naty w moich objęciach i sobie myślałem : Naty czy Cami ? W końcu musiałem przerwać ciszę. 
- Co się stało ? Chcesz do szpitala ? Po co tu jesteś ? Wiesz o Leonie ? Dlatego przyjechałaś ? Chyba, że jest jakiś inny po...- nie dokończyłem, gdyż Naty mnie pocałowała. Pocałowała mnie w usta, a nie w policzek jak Cama. Nie wiedziałem czy go odwzajemnić go jednak nie. Sekundę później już wiedziałem. Nie mogłem, bo w drzwiach pojawił się nie kto inny jak... Camilla. 

I jak? Podoba się ? Pisałam ok. 1, 5 w zeszycie i z 45 minut tutaj. Jutro mam test kompetencji, więc jest stresik. W zeszyciku mam napisane do połowy V rozdziału, więc mogę wam, że będzie się działo :) Trzymajcie za mnie kciuki na teście, bo z próbnych miałam tylko lub aż 36/ 40. Boję się, że nie zdam, więc trochę otuchy się przyda. Nie wiem kiedy następny rozdział, bo muszę poprawiać  wiele, wiele rzeczy. Chyba was zanudzam ? Tak też myślałam, więc pomału się z wami żegnam. I na sam już koniec kilka gifów z ( może u mnie parą ) Maxty, czyli Max & Naty:
   

A teraz żegna się z wami trzymająca za wszystkich testowiczów i testowiczki kciuki Weronika, zwana także ...

Violettą :**

7 komentarzy:

  1. Super... czekam na następny. ;D ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzoooo fajnyyyy :D Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :) mam nadziej, że ci dobrze poszło

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy! Naprawdę! Ja dzisiaj miałam test szóstoklasisty... masakra! Ale jest szansa na 40/40!!! Bez wypracowania i krótkiego wyjaśnienia mam maksimum.
    A odnośnie rozdziału... ŁAŁ! Nata vs. Camila? Trudne pytanie! Wymyśl kogoś dla tej drugiej, co zostanie :P
    Buziaki, zaraz u mnie rozdzialik!
    http://violetta-story.blogspot.com
    Chyba jeszcze nie czytałaś 10? :P
    PS: Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  5. Super! Czekam na następny :)
    Zapraszam do mni - story-violetta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Superhipermegazajebiste. ----> Nowe słowo ! :33

    Buziak,
    Velvet. xx

    OdpowiedzUsuń